Na wielkość zużycia paliwa największy wpływ ma kierujący samochodem.
Wiele niestety na to wskazuje, że paliwa nieprędko będą taniały. Ale każdy kierujący może mieć znaczący wpływ na zużycie paliwa stosując przemyślaną, odpowiednią technikę jazdy.
Jak więc przeciętny kierowca powinien jeździć, aby przynajmniej zaoszczędzić trochę cennego paliwa?
Trzysta metrów przed sobą macie skrzyżowanie, na którym właśnie zaświeciło się czerwone światło na sygnalizatorach. Do ostatniej chwili jedziemy te 50 km/godz. po czym 30 metrów przed światłami zaczynamy gwałtownie hamować.
Błąd!
Do ostatniej chwili silnik auta spala paliwo. Po co?
Można zacząć hamować znacznie wcześniej redukując biegi, aby do skrzyżowania, może wolniej niż inni, ale dojechać oszczędniej.
Czym jest jazda ekonomiczna?
To zbiór pewnych zasad, które spowodują, że realne zużycie paliwa spadnie nawet o kilkanaście procent. Niewiele? Ale jeśli Wasz samochód wykaże, że spaliście nie 8 a 7 litrów na 100 kilometrów? Na czym to polega? Na pewnej logice prowadzenia samochodu. Zjeżdżając ze wzniesienia zamiast hamulca prędkość regulujemy redukując biegi. Wrogiem eko-jazdy jest gwałtowne przyspieszanie czy jazda na zbyt niskim biegu.
Kierowca musi analizować drogę, po której jedzie. Jeśli przed nim jest zjazd, hamuje silnikiem redukując biegi. Jeśli mamy przed sobą długi podjazd, to powoli przyspieszamy, żeby w kluczowym momencie podjazdu mieć wystarczającą prędkość do jego pokonania.
Zauważcie, że dziś większość samochodów posiada „podpowiadacz”, który wskazuje kierowcy, kiedy powinien zmienić bieg na wyższy. Ale wrogiem eko-jazdy jest też otwarte okno, czy niepotrzebnie włączona klimatyzacja.
Takich zasad jest znacznie więcej, poczynając choćby od właściwego ciśnienia w oponach, braku bagażnika dachowego czy poprzecznych wsporników na dachu samochodu.
Zobaczcie jeszcze dziś, co wozicie w bagażniku swojego auta! Czy nie spoczywa tam przypadkiem plażowy leżak z letnich wakacji, albo wszystko pozostałe, co się już nie pomieściło w piwnicy czy w mieszkaniu… .
Jazda ekonomiczna prowadzi do spowolnienia ruchu – powiedzą jej przeciwnicy.
Bzdura!
Na to pytanie odpowiem Wam przykładem sprzed kilku lat. Dwaj moi koledzy wyjeżdżali z Berlina do Poznania dwiema Skodami Octavia z identycznymi silnikami benzynowymi. Jeden jechał „na maxa”, drugi - w stylu eko. Pierwszy dojechał ten, który oczywiście jechał na maxa, był kilkanaście minut przed tym, który jechał eko.
Przy czym ten pierwszy miał na wyświetlaczu zużycie na poziomie 10 litrów na 100 kilometrów, a ten drugi – nieco wolniejszy - zużył na tej blisko 300-kilometrowej trasie znacznie mniej paliwa. W jego Octavii komputer wykazał 6,8 litra na 100 kilometrów!
Inną zasadą bezpiecznej i również oszczędnej eksploatacji samochodu jest jazda defensywna.
Jazda defensywna jest prawdziwą szkołą jazdy, a w krajach skandynawskich to podstawa bezpiecznego i pewnego prowadzenia samochodu.
Jazda defensywna tzw. Defensive Driving to jazda zaplanowana oraz świadoma. Jej celem jest minimalizowanie zagrożeń z jakimi przyjdzie się nam zmierzyć na drodze. Jest podstawą w nauczaniu jazdy w krajach skandynawskich, gdzie bezpieczeństwo na drogach jest priorytetowe. Ale prowadzenie samochodu według tych zasad dodatkowo pozwała doprowadzić do oszczędnego zużycia paliwa.
Defensywa, czyli obrona
Jazda defensywna polega na świadomym i zaplanowanym poruszaniu się po drogach. Wymaga ogromnego skupienia na jeździe samochodem. Wymusza baczną obserwację drogi oraz przewidywanie zagrożeń. Kierowca defensywny nie doprowadza do sytuacji niebezpiecznych, jeździ płynnie i zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jest bardzo czytelny dla innych uczestników ruchu, poprzez odpowiednio wczesne sygnalizowanie swoich zamiarów przy użyciu dostępnych mu urządzeń na pokładzie samochodu. Unika sytuacji, w których on lub inny uczestnik ruchu drogowego mógłby być narażony na szkody.
Takich zasad jest sporo, ale gwarantują one, że jazda po drogach stanie się o wiele - wbrew pozorom - przyjemniejsza. Kierowca defensywny jest zrelaksowany i nie męczą go długie podróże.
Jazda na luzie a spalanie
Jeśli chcesz jeździć ekonomiczniej, istnieje znacznie lepszy sposób. W 1997 roku weszły w życie przepisy wymagające od producentów montowania takich sterowników silnika (ang. ECU – Engine Control Unit), które odcinają dopływ paliwa podczas hamowania silnikiem. Aby zwolnić lub stopniowo się zatrzymać bez zużycia choćby kropli benzyny, wystarczy więc toczyć się na biegu bez naciskania sprzęgła. Ważne, żeby biegi redukować po kolei. Wyliczono, że dzięki zastosowaniu tylko tej jednej zasady eco-drivingu na trasie 100 kilometrów w warunkach miejskich można zmniejszyć spalanie nawet o 15%. Nieważne czy jedziemy na luzie silnikiem diesla czy benzynowym, w obu przypadkach zasada działania jest taka sama.
Oszczędność to tylko jeden z kilku argumentów przemawiających za zrezygnowaniem z jazdy samochodem na luzie. Równie istotne jest bezpieczeństwo. Jeśli zajdzie konieczność nagłego przyśpieszenia, podczas hamowania silnikiem jesteśmy od razu gotowi na wykonanie takiego manewru. Jadąc na luzie, przez naciśnięciem pedału gazu musimy pamiętać o wrzuceniu biegu, co w sytuacji dużego stresu może sprawić niedoświadczonym kierowcom sporą trudność. Co więcej, stopniowe redukowanie biegów oszczędza podzespoły naszego auta - odciążamy klocki i tarcze hamulcowe, tym samym przedłużając ich żywotność.
----------------
Na załączonym zdjęciu widzicie średnie spalanie mojej Skody Octavia 1,4 TSi 150 KM, 6 MT na trasie z Władysławowa do Torunia jesienią tego roku. Drogi krajowe i autostrada A1 od Rusocina do Lubicza pod Toruniem.
Jechałem „tylko” zgodnie w przepisami… .
Autor: Zbigniew Juchniewicz
