Ustawa o elekromobilności ma dać właścicielom aut elektrycznych prawo jeżdżenia także bus-pasami.
To świetny pomysł, ale… całkowicie bezsensowny. To tak, jakby właścicielom aut elektrycznych dać też ustawowe prawo przejeżdżania przez skrzyżowania przy wyświetlanym czerwonym świetle.
Bus-pasy stworzono po to, aby usprawnić komunikację publiczną – autobusy wiozące po nawet kilkuset pasażerów. Auto z napędem elektrycznym będzie - jak wskazują doświadczenia - będą woziły co najwyżej dwie osoby.
Z bus-pasów - w różnych miastach - mogą korzystać taksówkarze, motocykliści, niejako z „urzędu” - pojazdy uprzywilejowane. Dodanie kolejnej kategorii samochodów mogących poruszać się bus-pasami całkowicie zabija ideę takich wydzielonych pasów ruchu. Tym bardziej, że według zapowiedzi rządu, do 2025 roku takich aut ma być milion.
Trudno poza tym oczekiwać od mieszkańców miast, w których nie ma bus-pasów, aby ta zachęta miała ich przekonać do kupna auta elektrycznego.
Póki co zaledwie kilkanaście miast w Polsce zdecydowało się wprowadzić ustawowe znaczące ulgi albo całkowite zniesienie opłat za parkowanie w strefach płatnego parkowania dla aut elektrycznych i hybrydowych. W Toruniu, w Katowicach czy w Gdańsku kierowca nie musi nic robić, bo kontrolerzy w tych miastach umieją rozpoznać hybrydę czy auto elektryczne. Dodatkowo, mogą bezpłatnie korzystać z szybkich elektrycznych ładowarek (które z reguły znajdują się jeszcze w sferze projektów).
W Warszawie trzeba pobrać specjalną przepustkę do ulgowego parkowania, ale uwaga - tylko dla aut zarejestrowanych w Warszawie!
W kilku innych miastach właściciele aut hybrydowych i elektrycznych korzystają z istotnych zniżek w opłatach za parkowanie. I to już wszystko!
Autor: Zbigniew Juchniewicz