Coraz bardziej wierzę, że ta polska elektromobilność w dużej mierze ma służyć wyłudzaniu różnych opłat. Chociażby za wjazd do centrów miast, dla kierowców aut z napędem konwencjonalnym, LPG, czy hybryd.
Ustawa zakłada bowiem, że bez opłaty do centrów miast - czyli stref czystego transportu - wjadą za darmo jedynie auta elektryczne, wodorowe (!), hybrydy ładowane prądem z gniazdka (tzw. plug-in) oraz auta zasilane sprężonym gazem ziemnym CNG.
Te restrykcje nie spotkają oczywiście pojazdów policyjnych, wojskowych, ABW, czy urzędników państwowych. Samorządy, które będą miały wprowadzać te ograniczenia i opłaty zarazem, mogą na okres maksymalnie trzech lat zwolnić z zakazu inne pojazdy.
Opłata za wjazd do strefy czystego transportu będzie wynosiła nawet 2,50 zł za godzinę albo 25 zł za dobę, a pobierana ma być w formie abonamentu lub ryczałtu.
Odnoszę nieodparte wrażenie graniczące z pewnością, że twórcy tego kuriozalnego zapisu nie znają meandrów napędów elektrycznych i hybrydowych. Są bowiem auta „elektryczne” na naszym rynku napędzane silnikiem elektrycznym, ale mające też pod maską silnik… spalinowy dostarczający energii kinetycznej do generatora energii. Te auta są elektryczne, chociaż faktycznie są swego rodzaju hybrydami.
Ale dla cieszących się nie tylko w Polsce coraz większą popularnością aut z napędem hybrydowym ustawodawca nie znalazł miejsca. Szkoda, bo to ten segment rynku motoryzacyjnego, który - przynajmniej obecnie - rozwija się bardzo dynamicznie, został w ustawie pominięty.
To zaś może doprowadzić do sytuacji, że czołowi producenci napędów hybrydowych pominą Polskę podczas poszukiwania lokalizacji dla swoich fabryki w Europie. Pewnie znów wielki i nowoczesny zakład powstanie w Czechach albo na Słowacji.
Po Polsce jeździ dziś co najmniej 25 mln różnego rodzaju samochodów. W większości są napędzane olejem napędowym, gazem LPG oraz benzyną.
Po polskich drogach póki co jeździ nie więcej niż 2000 samochodów elektrycznych.
Poza tym szybkie ładowanie wg portalu wysokienapiecie.pl w Polsce będzie droższe niż tankowanie LPG oraz oleju napędowego! A więc według cytowanego portalu właściciel samochodu elektrycznego uzupełniający prąd szybkich ładowarkach rocznie poniesie koszt 3400 złotych. Tankując LPG zapłaci rocznie 2300 złotych, a tankujący olej napędowy - 4100 złotych.
Dopiero korzystanie z pół-szybkich ładowarek oraz ładowanie aut elektrycznych w domu przyniesie właścicielowi korzyści – 2700 złotych rocznie w pierwszym przypadku i od 0 złotych do 1500 złotych rocznie dla ładowarek domowych i publicznych darmowych.
Autor: ZJ
Święta prawda. Rząd zbiera pieniądze na finansowanie swojego sztandarowego modelu, polskiego samochodu elektrycznego w czasie, gdy światowi producenci są już kilku długości przed nami. Tymczasem miejskie autobusy trują powietrze nie mniej, niż kilkunastoletnie auta z silnikami Diesla. I nikt z tym nic nie robi.